Za sprawą ideowego profilu Pułtuskiego Forum Samorządowego nasza uwaga obejmuje polityczną wspólnotę Pułtuska i jej organizacyjny wytwór, czyli gminę. W egzystencjalnej codzienności z mnóstwem trosk, trudząc się pracą, utrzymywaniem domowych gospodarstw i forsując przeszkody doczesnego świata nie zdajemy sobie sprawy, że ustawowa gmina mająca wobec swych mieszkańców podstawowe zobowiązania funkcjonuje napędem splecionych ze sobą idei samorządności i lokalizmu. Idee te mogą wydawać moc tym większą, im wyższy poziom zaangażowania wzbudzi w sobie wspólnota mieszkańców.
W naszym felietonie w 2014 roku o lokalizmie zacytowaliśmy Kazimierza Z. Sowę, badacza tej gałęzi nauki twierdzącego, że Lokalizm oznacza bowiem - a w każdym razie tak go rozumiem - względną autonomię oraz upodmiotowienie konkretnych społeczności lokalnych w zakresie gospodarczym, społecznym i kulturowym w ramach szerszego układu społeczno-przestrzennego i politycznego. Zacytowana definicja ilustruje wszechstronne możliwości gminnych społeczności, a rozszerzając jej interpretację możemy stwierdzić, że „samorząd terytorialny” i „lokalizm” wzajemnie się przenikają i warunkują!
Wyprowadzamy stąd zatem logiczny wniosek, że pierwszy nie istnieje bez drugiego, a drugi bez pierwszego. Innymi słowy, nie ma rzeczywistego „samorządu terytorialnego” tam, gdzie lokalne społeczności nie „czują” „lokalizmu”, czyli nie zdają sobie sprawy ze swej podmiotowości i autonomii wobec państwowej administracji, koszmarnie zbiurokratyzowanej (zcentralizowanej) machiny skłonnej przenikać niemal w każdą tkankę społeczeństwa. Współczesne „postępowe” państwo „demokratyczne”, to istna ośmiornica, coraz bardziej zuchwała i nienasycona w powiększaniu swych kompetencji, częstokroć ukrywanych w niejednoznacznych, ustawowych sformułowaniach, „uzasadnianych” mamrotaniem bezdusznych biurokratów.
No i po drugie, nie da się zastosować „lokalizmu” tam, gdzie nie występuje prawnie usankcjonowany „samorząd terytorialny”. A więc – innymi słowy – do urzeczywistnienia autonomii i podmiotowości lokalnej wspólnoty politycznej musi istnieć granicznie, ustawowo wyodrębniona gmina. W naszym pułtuskim przypadku – tak jak w przypadku każdej innej gminy w Polsce – spełnione są oba warunki, lecz w praktyce nie najlepiej wychodzi nam reguła lokalizmu, co rozwiniemy poniżej.
Autentyczny lokalizm trwa wszędzie tam, gdzie państwo nie ma żadnej władczości wobec gminy, gdzie obok tego nie dochodzi do politycznego łączenia dwóch odrębnych „naczyń”, tzn. wyodrębnionej terytorialnie gminnej wspólnoty z ogólnokrajową wspólnotą polityczną. Zasadniczo wynika to z ustrojowego (konstytucyjnego) kontekstu, gdyż państwo i gmina, to dwie różne struktury publiczne, które w swym typowym, samodzielnym działaniu nie stykają się, a tylko są obok siebie, (oczywiście poza ustawowo nakazanymi przypadkami współpracy i współdziałania, np. w dziedzinie obronności i bezpieczeństwa państwa), i na dobrą sprawę mogą o sobie wzajemnie nie myśleć. Co jeszcze, ogólnopolska wola polityczna objawia się przede wszystkim w parlamentarnych i prezydenckich wyborach, kiedy stosujemy zdecydowanie inne kryteria oceny. Gminna wspólnota obywatelska jest zaś wielokrotnie mniejsza od krajowej zbiorowości politycznej w takiej samej skali jak ustawowa gminna od konstytucyjnego państwa – Rzeczypospolitej Polskiej. Za sprawą tych ogromnych różnic zupełnie inne są potrzeby państwa i gminy, a w następstwie tego, zgoła inaczej funkcjonują one w swej rzeczywistości i widzimy w tym istotowe, naturalne zróżnicowanie. Z tej perspektywy przechodząc w polityczną sferę zagadnienia, właśnie dlatego gminne „klimaty” nie powinny mieć powiązania z ogólnopolską areną stałego napięcia międzypartyjnego konfliktu, gdyż przeciągają one na gminę – zbiorowość wielu spokrewnionych, zaprzyjaźnionych i znających się rodzin – bezsensowną wrogość i waśnie. Mielibyśmy ideał, gdyby te dwa zupełnie różne przestrzenne „klimaty” utrzymywały wobec siebie całkowitą obojętność, czy wręcz separację. Toteż nasze lokalne społeczności w swym własnym interesie powinny bronić się przed przepływem zabójczego czadu wydzielanego z chronicznie „płonącego” parlamentu. Ze smutkiem jednak dostrzegamy wkręcanie małych społeczności w atmosferę ideologicznych zadym; z tego zatem powodu wielu ludziom obserwującym otoczenie przez medialne szkło wydaje się, że gminna społeczność jest kliszą parlamentu, co oczywiście jest z gruntu fałszywe w odniesieniu do małych samorządowych wspólnot[i].
Dochodząc do osi problemu chcemy powiedzieć, że dla „szczęścia” gminy wystarczy szanować autonomię gminnej wspólnoty politycznej, niech bez wszelkich ingerencji dokonuje swych politycznych wyborów. Miejscowa wspólnota polityczna powinna się zajmować problemami gminy poprzez zaangażowanie własnych środowisk, najlepiej zorientowanych w sprawach swego samorządu. Do tego przecież nie potrzeba rządowych aparatczyków, a ku naszemu przypomnieniu sięgnijmy pamięcią do komunistycznego modelu porzuconego w 1990[ii] roku.
Zatrzymajmy się tutaj na chwileczkę – to stosowny moment w naszych rozważaniach - i postawmy choćby dwa fundamentalne pytania:
ü Czy dawny monopol na wszystko Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (PZPR) w państwie chcemy zamienić na pazerność, wszechobecność i zaborczość dzisiejszych stronnictw politycznych, co maskują nadętością albo niewinnymi minkami, umizgami i komicznymi uśmieszkami?
ü Czy wydaje się partiom, że lokalne społeczności nie dojrzały do samodzielnego zajmowania się swymi samorządowymi sprawami?
Jasne, że jest tylko jedna odpowiedź: oczywiście świetnie sobie radzą, w dodatku lepiej niż państwo!
Dlatego tak ważne, nie do przecenienia znaczenie, mogą mieć miejscowe różnorakie kluby, kręgi, środowiska, stowarzyszenia, a mówiąc o tym mamy na myśli – wyraźnie widać - autentyczny, a nie pozorny pluralizm. W rzeczywistym pluralizmie różnorakie podmioty samorodnie kiełkują i rozkwitają mocą swej intelektualnej dojrzałości, wchodząc do życia publicznego społeczności, podejmując rzeczowe inicjatywy, kulturalnie spierając się ze sobą, ideowo urozmaicą naszą społeczność. Właśnie tak wyglądać powinien lokalizm pułtuskiej społeczności - nie ma tutaj miejsca na ingerencje i intryganctwo skrywane szatkami patetyczności. Wszelkie przeciwstawne temu modelowi czynności mogą doprowadzić do prymitywizacji stosunków społecznych i obywatelskiego zniechęcenia, a finalnie do kulturowego karłowacenia gminy.
Pułtuskie Forum Samorządowe zachęca Pułtuszczan do obywatelskiego zaangażowania, gdyż z zespolenia wielu indywidualnych sił powstaje moc zdolna do osiągnięcia wielkich rzeczy.
Sławomir Latek
Pułtuskie Forum Samorządowe
Lipiec `2017
[i] W którymś z następnych felietonów wyjaśnimy, dlaczego małe społeczności na co dzień wciągane są - dosłownie na siłę - przez parlamentarnych „polityków” w „rzeź” politycznych stronnictw.
[ii] Wolne wybory do samorządu gminnego.