„Pułtuskie laboratorium” - Blog - PFS news

Przejdź do treści

Menu główne:

„Pułtuskie laboratorium”

PFS news
Opublikowany przez w Miasto ·
 
W Pułtuskiej Gazecie Powiatowej Nr 16 (974) z 17 kwietnia 2018 roku w tekście pt. „Przedwyborcza giełda nazwisk”, zapoznajemy się z redakcyjnym przewidywaniem ugrupowań mogących uczestniczyć w jesiennych wyborach samorządowych w Pułtusku, co zainspirowało nas do krótkiego wystąpienia.
 
Bezspornie za sprawą politycznych przejść, do ostatnich chwil głosowania ekscytować się więc będziemy tajemnicą ukrytą w wyborczych urnach. Wyartykułowanie zasadniczej myśli felietonu, musimy jednakże poprzedzić wspomnieniem w celu zwrócenia uwagi na wyjątkowość pułtuskich uwarunkowań politycznych tego roku.
 
Otóż jesienią 2014 roku w „małej polityce”[1] społeczność Pułtuska z wielką nadzieją otwierała nową kartę naszego lokalizmu po zmęczeniu nudnymi seansami trzech głównych aktorów, trzech kolejnych kadencji. Temu rzeczywistemu przełomowi towarzyszył poniekąd zrozumiały optymizm, ponieważ nowy lokalny prominent włożył mnóstwo sił w autokreację „wielkiej szansy Pułtuska”. Stosując środki konsumpcyjnej i rozrywkowej kategorii wywarł na wielu Pułtuszczanach jak najsilniejsze wrażenie. Jak już wiemy trzyletni wartki „film” z jego główną rolą nasycony obrazami władczych wizyt, figlarnych uśmiechów, min gospodarskiego zatroskania i niesłychanej determinacji ku reelekcji, miażdży swych widzów kompletnie niespodziewanymi kadrami wbrew zwiastującym jego kolejną wiktorię. Pojawia się nagle bowiem obraz z fabuły dzikiego zachodu, gdzie szeryf ze swymi strażnikami definitywnie kończy podbój spokojnego miasta, fundując jeźdźcowi pobyt w „stanowym uzdrowisku” z mnóstwem czasu na egzystencjalne refleksje.
 
To niezwykłe wydarzenie następnie zaskakuje powrotem do władzy starego, zmanierowanego układu, tak zdecydowanie odstawionego w 2014 r. Cóż za szyderstwo losu! Teraz wszakże w drodze decyzji Premiera Polski doszło do powołania kogoś w rodzaju namiestnika Pułtuska, a została nim samorządowa adeptka, nasłuchująca głosów sterników dochodzących z cienia głównego gabinetu Ratusza. Tę administracyjną niesamodzielność widać jak na dłoni, a przede wszystkim za sprawą personalnych decyzji i znamiennej „rezygnacji”, mającej miejsce po zszokowaniu prawicowych środowisk Pułtuska. Pozwoliliśmy sobie na syntetyczne odtworzenie tych historii w przekonaniu, że pomocne ono nam będzie w zrozumieniu aktualnej, zupełnie zdeformowanej konfiguracji politycznej w Pułtusku. Wprowadzenie w tę nienaturalność spowodował przede wszystkim Krzysztof N., po czym decyzją na rządowym szczeblu wykreowano ją w dzisiejszą postać, dającą byłemu układowi niczym nie zasłużone polityczne fory. Ostateczną zaś, porządkującą rolę odegra w listopadzie nasza gminna wspólnota, o czym już dzisiaj mówi się coraz częściej i więcej.
 
Przechodząc teraz do istoty naszych rozważań uważamy, że poprzez uczestnictwo pułtuskiej wspólnoty politycznej w samorządowych wyborach jesienią tego roku, Pułtusk stanie się istnym laboratorium idei i wartości. Stosując tę przenośnię uważamy, że nasze głosy wrzucone do urn wyborczych będą jak oddana krew w medycznym laboratorium, a finalne wyniki wyborów mieć będą znaczenie „sprawozdania z badań laboratoryjnych”. Po zajściach w miejskiej polityce, staną się one niekwestionowanym dokumentem obrazującym właśnie ideowe wybory Pułtuszczan, niezawisłym osądem czynów aktorów politycznego teatru Pułtuska. Pomiędzy wymienionymi przez Redakcję „PGP” formacjami nie sposób nie dostrzec wyraźnych zróżnicowań w warstwie kultury politycznej, nadających im jednoznacznego rysu, co bierzemy za czynnik ułatwiający nasze wyborcze decyzje. Staniemy wtedy przed precyzyjnie odtworzonym przez nas kulturowym obliczem naszej politycznej zbiorowości. Poznamy skalę sympatii wobec uniwersalnych wartości, zobaczymy, co jest drogie i ważne, a co i w jakim stopniu zdyskwalifikowano. Zorientujemy się jak oceniono wydarzenia z pierwszego kwartału tego roku, co sądzimy o uczciwości w publicznym współistnieniu. Poznamy ocenę pazernego partyjnictwa, pozorów namiestniczego administrowania, zakulisowo działających sitw. Komisyjne protokoły będą cenzurkami wystawionymi aroganckiej władzy, cynizmowi oraz hipokryzji, egoizmowi i tupetowi „polityków”.
 
Za niezbędne więc uznaliśmy poruszenie pamięci w celu rozpoznania rzeczy obecnych w naszym otoczeniu. Ale równie ważne staje się wyostrzenie naszych sumień i wrażliwości, one bowiem są pierwszymi, generalnymi instrumentami wartościującymi postępowanie i zachowania publicznych osób oraz aspirujących do tych funkcji. Nie spierajmy się, co jednego: Pułtuszczanie są autonomiczną wspólnotą, kształtującą ideowy autoportret swej gminy. Po jesiennych wyborach burmistrz i rada miejska będą naszą kartą wizytową w ogólnopolskiej przestrzeni. Nie zapominajmy jednak, że w roli lokalnego suwerena podejmującego ostateczne decyzje personalne, przyjdzie nam potem wystąpić dopiero za pięć lat. Nie będąc jednak wizjonerami nie wiemy dzisiaj, czy nastąpią przewartościowania, znamy natomiast potrzebę naszej gminy. Po żenujących historiach, w kryzysie władzy, Pułtuska wspólnota znana ze swego przywiązania do spokojnej egzystencji, słyszy donośne bicie dzwonu nawołującego do udźwignięcia odpowiedzialności – o doprowadzenie do odradzającego zrywu Pułtuska.
 
 

Pułtusk, 6 maja 2018 r.

/-/ Sławomir Latek
 
 

 

   
 
[1]„Mała polityka”, rozumiana, jako obywatelska aktywność polityczna w obrębie autonomicznej gminnej wspólnoty, odgraniczona od ogólnopolskiej działalności parlamentarnych stronnictw.
 
 



Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego