W zwiazku z pomysłem likwidacji Publicznej Szkoły Podstawowej w Bobach
22.01.2016 do placówki zjechała delegacja siedmiu wspaniałych - jak w słynnym
filmie Siedmiu wspaniałych czy też Siedmiu
samurajów, z tym, że tych siedmiu w obydwu filmach stawało po stronie
mieszkańców małej miejscowości - a tu raczej niekoniecznie. Szkoła w Bobach
powstała w 1966 roku jako tysiąclatka dla uczczenia roku jubileuszowego - 1000
lat Państwa Polskiego. Zastapiła tym samym szkołę w Gnojnie, która jako
istniejąca prawdopodobnie od czasów zaborów była już w złym stanie technicznym.
Kto by się spodziewał, że na kolejny rok jubileuszowy - 1050 lat Państwa
Polskiego przypadajacy w 2016, być może kres na nią przyszedł. Decyzja o
ewentualnym zamknięciu placówki zależy od stanowiska Rady Miejskiej oraz
Kuratorium Oświaty. Nie wiem czemu padały takie słowa jak gdyby wynik
głosowania Rady był z góry znany i przesądzony. Niektórzy nawet uwierzyli, że
wyrok na szkołę jest już faktem dokonanym. Próbowano rzucać coś w rodzaju koła
ratunkowego - nakłaniać do zakładania stowarzyszenia i tworzenia szkoły
społecznej. Dlaczego przed poznaniem stanowiska Rady ??? - przecież nawet na
komisjach nie bylo to jeszcze rozpatrywane. Około 30-40 rodziców dzielnie,
odważnie i skutecznie wyraziło swoje stanowisko: jednogłośnie opowiedzieli się
za istnieniem szkoły w obecnej formie. Zebrano też ponad 200 podpisów pod
petycją wyrażającą takie stanowisko. Szkoła dla wsi jest nie tylko placówką
edukacyjno-kulturalną, jest właściwie wszystkim ! - sednem lokalnej tożsamości.
Ponadto jest to szkoła obejmująca swym zasięgiem cztery wsie - Chmielewo, Lipę,
Gnojno i Boby. Na 23 wioski w gminie Pułtusk przypadają już tylko 3 szkoły.
Wszystko wskazuje na to, że liczba mieszkańców wsi rośnie - jedynie w kilku
miastach w Polsce liczba ludności wzrasta, ludzie masowo przenoszą się na wieś.
Za kilka lat ewentualny brak szkoły na tym terenie może stanowić duży problem.
Kuratorium na zamknięcie zgadza się raczej tylko w przypadku złych warunków
lokalowych - a te są bardzo dobre. Więc bądźmy dobrej mysli. Swoją drogą to
bardzo przykre, że dla jednych stanowiska się tworzy, a mi się odbiera te 6
godzin tygodniowo, które mam dopiero od września ... i kto to robi ... ludzie
dzierżący władzę ... władzę sprawowaną dzieki przewadze jednego głosu ...
skromnie dodam z nieukrywanym kiepskim samopoczuciem ... mojego głosu. A
niektórzy radnym zazdroszczą ... wierzcie mi ... nie ma czego.
Pozdrawiam wszystkich.
Artur Miler
Wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Pułtusku